Miłego czytania:*
Ocknęłam się bardzo powoli. Z tego co zauważyłam,
znajdowałam się w jakimś magazynie.
Rozejrzałam się. Byłam przywiązana do stołu. Próbowałam się
poruszyć.
Cholera! Ta pieprzona werbena!
Na około stołu stały świece. Co ja? Gram główną rolę w
komedii romantycznej?
Zobaczyłam, że w rogu pomieszczenia ktoś się rusza.
-Halo?- zapytałam.
Usłyszałam kroki. Z cienia wyłoniła się niska mulatka.
Czarownica.
-Obudziłaś się… Tak się właśnie zastanawiałam, kiedy do nas
powrócisz…
-Którego jest dzisiaj?-
zapytałam zdezorientowana.
-23 kwietnia 2013 roku…
Kurde, leżałam tu dwa dni. Niezła musi być ta czarownica…
-Czego ode mnie chcesz?- warknęłam.
-Ja? Niczego…
-To po jaką cholerę tu jestem?!
-Mam dług…
Podeszła do mnie i stanęła z tyłu stołu. Włożyła dłoń do
jakiegoś pudełka i rozsypała zawartość
wokół stołu. Sól. Ponownie stanęła za mną. Umoczyła w czymś palce i dotknęła
moich skroni.
-Es
faeltome nova de ex celencyo matoox faryada. Fes comena timanda
garrerde…- powtarzała zaklęcie. W uszach zwykłego śmiertelnika brzmiało to by
jak zwykła paplanina. Jednak na coś te wampirze zmysły się zdadzą.- Tomes… Sensyo…
Fatome!- Zaczęłam zwijać się z bólu, był on niewyobrażalny. Nie wiem, w której
części mojego ciała miał źródło, ale nie mogłam go przetrwać i krzyczałam.- Fez farommo nobis auto comma, fez
farommo comonda alta semio! Cobes faranciago de comio… Es cama vanada!
Nagle się uspokoiłam. Jak gdyby po jakimś ataku. Nic mnie
już nie bolało.
Zobaczyłam siebie. Siedziałam na cmentarzu i pisałam
pamiętnik. Przede mną pojawił się Damon. Dłuuuugo gadaliśmy. Po chwili
zaczęliśmy się do siebie przybliżać. Wtedy z krzaków wyszedł… Stefan!?!? Tak,
Stefan z kieliszkiem krwi. Zaatakował nas, lecz Damon potraktował go werbeną i
wymazał mi pamięć. Później była impreza. Wypiłam z dziewczynami chyba połowę
zapasów na cały ten wieczór. Damon mnie znalazł i zaciągnął w stronę auta.
Obraziłam się i… O Boże! Pocałowałam go! Chciałam go rozebrać [face palm], ale
on odwiózł mnie do domu. Zemdlałam, a on czuwał przy mnie całą noc. Zajął się
mną też rano. Kiedy chciał już iść, przyciągnęłam go do siebie. Znaleźliśmy się
w mojej sypialni… Ale do niczego nie doszło. Damon poszedł po coś do picia, a
ja… Dostałam w głowę… Ocknęłam się w jakimś hangarze czy coś a’la to. Damon
mnie odnalazł i po chwili miał skręcony kark. Dziewczyna, która była piekielnie
podobna do mnie, kazała mi uciekać i zapomnieć o wszystkim…
Co to było?! Co ja widziałam?!
Znów przeszył mnie ból.
-Meteah! Wystarczy!- usłyszałam.
Ból się skończył. Byłam wdzięczna. Otworzyłam oczy.
Moja wdzięczność i radość się skończyły.
Przede mną stała ta suka.
-Katherine…- wyszeptałam.
-Nasza cudowna, kochana Elenka. Cóż za miłe spotkanie!-
wykrzyknęła słodkim głosem.
-Co to było!? Ta wizja!?
-No, powiedzmy, że miałaś mały zanik pamięci. Po tej twojej
niezwykle wzruszającej przemianie, Meteah stworzyła u ciebie… Hmmm… Amnezję!
Tak, zaklęcie wywołujące amnezję o wampirów…! Czy coś… Wiedźmy są od
zapamiętywania zaklęć, nie ja.- Uśmiechała się jadowicie.
-Ale…- zaczęłam.
-Tak, tak, tak… Poznałaś Damona jako pierwszego... Bla, bla,
bla… Zakochaliście się w sobie… Bla, bla, bla… Porwałam cię, skręciłam twojemu
kochasiowi kark, zostałaś zahipnotyzowana. Historia lubi się powtarzać-
Podniosła ręce w górę. No tak, hangar, porwanie…- Zostałabym jeszcze, ale no
wiesz… Twoje rzeczy są tam-wskazała ręką na pusty kąt pomieszczenia.- A nie,
sorry, wrzuciłam je do ciężarówki z rzeczami dla ubogich. Idealnie tam
pasowały! Bye!- krzyknęła i tyle ją widziałam.
Zniknęła też czarownica. Zostałam sama. Podniosłam się do
pozycji siedzącej.
Miałam wymazaną pamięć.
Po moim policzku spłynęła łza. Szybko ją starłam.
Wstałam i podeszłam do wielkich drzwi. Otworzyłam je.
Moje oczy powitał obraz zapierającej oddech ulicy Nowego
Jorku.
WOW…
Musze zapomnieć o przeszłości. Dobra- raz, dwa, trzy… Jest nowa Elena!!!
Taylor Swift- I Knew You Were Trouble
Udałam się do jakiejś knajpy, musiałam przecież zdobyć kasę!
Wcześniej poszłam do łazienki, obcięłam jeansy na szorty i związałam włosy.
Usiadłam przy barze. Zobaczyłam obok jakiegoś faceta. Mógł mieć jakieś 45 lat,
wyglądał na dzianego. O tak! O to mi chodziło!
Zaczęłam kręcić włosami i robić wszystko, co wymyślają te
laski w kiepskich komediach. Postawił mi kilka drinków.
-Gdzie mieszkasz, Joe?- szepnęłam mu do ucha.
-Mam apartament tu niedaleko…- zaczął, ale skręciłam mu
kark. Kolejny facet w tej okolicy, który nie przypadł mi do gustu, ale ma coś,
czego potrzebuję.
-Dzięki- szepnęłam, wyciągając z kieszeni jego marynarki
wypchany portfel, dokumenty i klucze.
Wyszłam z lokalu, zostawiając ciało tego starucha przy
ladzie.
Szukałam mieszkania o adresie podanym w dokumentach tego
faceta.
Znalazłam je na 17.
piętrze jakiegoś wieżowca.
Było bogato urządzonym, ekstrawaganckim, trzypokojowym
apartamentem.
Zapakowałam jego ciuchy i wyniosłam je na śmietnik. Udałam
się na Fifth Avenue- główną ulicę Manhattanu. Weszłam do wszystkich najlepszych
sklepów.
Wróciłam do mieszkania taksówką obładowaną torbami z moimi
zakupami. Było ich przynajmniej piętnaście. Kierowca wniósł mi je do
mieszkania, za co został nagrodzony- pożywiłam się nim.
Wieczorem założyłam obcisłą sukienkę i szpilki. Zrobiłam też
mocny makijaż, a włosy zakręciłam lokówką, którą znalazłam w wyłożonej jasnymi
płytkami łazience.
Poszłam do jednego z najlepszych klubów w NY.
Piłam, tańczyłam, flirtowałam, żywiłam się.
Od tamtej pory mój plan dnia był następujący:
Krew. Impreza. Krew. Seks. Krew.
Czasami wkręciły się w to zakupy, spanie lub coś podobnego.
Wyrwałam nawet takiego
przystojniaka, że WOW! Nazywa Scott Johnson, jest synem miliardera. Ta Elena
lubi takich!
To jest życie!
Damon:
Od wyjazdu Eleny minął miesiąc.
Niby tu wszyscy jakoś żyjemy, ale w głębi każdy czeka na jakieś zbawienie.
Wkurza mnie mój braciszek. Jezu!
Co za nowość!
Święty Stefcio jest nad wyraz
opanowany. Całymi dniami czyta, podziwia swoje włosy [FUJ!!!] albo leci do
wiewiórek.
Irytuje mnie jak nigdy dotąd.
-Czy ty zamierzasz tak tu
siedzieć całą wieczność!?- wrzasnąłem. Nie mogłem się powstrzymać!
-O co ci chodzi, Damon?
-Wychodzę- wycedziłem i
wyszedłem z domu.
Skierowałem się do naszej
czarownicy.
Uwiesiłem się na dzwonku.
-Idę!!!- usłyszałem.- Pali się
czy…? O! Jaśnie pan raczył przeprosić?!
-Ja nie przepraszam- mruknąłem,
wchodząc do jej domu.
Na sofie w salonie zobaczyłem Blondi.
Tylko jej brakowało do tego całego gówna!
-Czego?- rzekła oschle wiedźma.
-Chcę znaleźć Elenę.
-Bingo, chłoptasiu! Nareszcie
coś mądrego!- wykrzyknęła Caroline.
-Zabierzesz się do roboty,
wiedźmo?
-Care, zadzwoń po Jer’a.
-Już się robi, Bon.
-Care, Bon, Jer- zaświergotałem
słodkim głosikiem.- Błagam, zaraz się zerzygam.
-Jak trup może zwymiotować?-
szepnęła czarownica.- No, oświeć mnie.
-Jestem. Co się dzieje?- Do
pokoju wszedł młody Gilbert i Plastic Fantastic.
-Akcja „Oddajemy krew dla ubogich”, Gilbert. No, już!
Tniemy się!- zarządziłem i podając mu nóż do mięsa.
Spojrzał na mnie z odrazą i
rozciął dłoń. Krew spływała na mapę rozłożoną przed wiedźmą, która zaczęła mamrotać
zaklęcie.
Szybko przestała.
-Co jest?- zapytałem
zdenerwowany.
-Ma w pobliżu siebie inną
czarownicę, silną. Wiem jedynie, że jest na północy.
-Wiesz, Bonnie, Stany to dość
obszerny kraj- powiedziałem.- No co? Nie stać cię na nic więcej?
-Powiedziałam już- wycedziła
wiedźma.- Albo coś wymyślisz albo won!
-Wymyślę? Jadę tam!
-Jadę z tobą!- krzyknęła Blondi.
Założę się, ze moja mina
przedstawiała wtedy „WTF!?!?!?!”
-Nie, nie jedziesz-
oświadczyłem.
-Jeśli chcesz znaleźć Elenę,
potrzebujesz pomocy.
Wiedziałem, ze jej nie przekonam
i się przyczepi.
No trudno, Salvatore. Nie
będziesz się do niej odzywał.
-A więc kierunek północ-
stwierdziłem.
I jak może byc? Czekam na szczere komenty<3 Bye! :*
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOORRRRRRRRRRRRRRRRRRRGGGGGGGGGGGGGGGAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAZZZZZZZZZZZZZZZZMMMMMMMMMMM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńChase <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
Ok już się naorgaźmiłam drugim najprzystojniejszym facetem na ziemi xD pierwszy rzecz jasna Ed Westwic <3 <3 <3 Ubóstwiam twoje opowiadanie i mam do niego sentyment. :3 U mnie nn. Kurde aż napiszę link do ciebie w mojej notce tak mi się podobało <3 :3
OdpowiedzUsuńZapraszam na IX może ci się podobać <3 jest Klaro :D
http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
UsuńOMFG nie mogę się doczekać NN *o* i do tego kolejne mega super zajebiste ekstra seksowne ciacho do mojej kolekcji ;DD haha XD
OdpowiedzUsuńdodawaj szybko next, bo nie wytrzymam :**
u mnie także nn, zapraszam :**
http://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com/
u mn znwou nn ;d http://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com/ zapraszam :)
Usuńi ponownie zapraszam do mnie XD http://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com/2013/05/rozdzia-vii-czi-my-sonpleaseforgive-me.html
Usuńpisz szyyybko :>
O kurczę! Było świetne!!!!!!!!!!!!! Elka zachowuję się trochę jakby wyłączyła uczucia....czy to prawda??????? Boooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooskieeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego <3
tymczasem zapraszam do mnie na nn: www.big-bad-love-delena.blogspot.com