niedziela, 9 czerwca 2013

Poszukiwania- Rozdział 7

Hej, hi, hello<3
Sorki, Miśki Wy moje, że dodaję dopiero teraz, ale cierpiłam na brak weny;c A poza tym zaczęłam oglądac Pretty Little Liars(polecam<3) Mam jednak nadzieję,że nowa częsc się Wam spodoba;*
Aby zrekompensowac Wam nieobecnośc dodam kilka moich ulubionych utworów. Wybaczycie??;>
Maroon5 "One More Night"

Nelly "Just A Dream"

P!nk "Blow Me(One Last Kiss)"

Lana Del Rey "Born To Die"

Adele "Rolling In The Deep"

Ed Sheeran "The A Team"

to teraz zapraszam do czytania ;)buahahaha:


Damon:

Wyruszyliśmy z Blondi na poszukiwanie Eleny.

Wiedźma tak nam pomogła, że ho ho! Północ USA jest dość obszerna, nie sądzicie?

Szukaliśmy na razie tydzień. Obstawiliśmy, że powinniśmy przeszukać Maine, Massachuset, Connecticut,  New York i wszystkie stany po tej stronie kraju. Szybko zleci… Chyba w cuda wierzę!  Z Blondi to przez jeden stan będziemy jechać miesiąc…

Elena:

To życie bez uczuć- o tak! Czemu ja wcześniej na to nie wpadłam?!

Scott kupuje mi ciuchów a ciuchów. Już mi miejsca w szafie brakuje! I nie dość, że bogaty to w łóżku też niczego sobie.

Codziennie chodzimy do najlepszych klubów w NY. Party na całego!

Dzięki Scottowi, poznałam też kilka osób: Max’a i jego dziewczynę Audrey, Monicę oraz Lenę.

  Audrey                                       Max
Monica


Lena
                  
Zabawa, że WOW!!!

Nic mnie nie obchodzi…

Bo po co?

Damon:

-Blondi, serio!?- krzyknąłem, gdy Plastic Fantastic kazała mi się zatrzymać na jakimś zadupiu i wysiadła z auta. Normalnie mieścina góra 100 mieszkańców! Podbiegła do jakichś przechodniów. Wymachiwała zdjęciem Eleny przed twarzami tych ludzi, którzy przecząco kręcili głowami.

-I po co ci to było?- zapytałem sarkastycznie, gdy wróciła do auta.

-Chcesz ją znaleźć!?- zapytała, a ja się zamknąłem.

***

Jeździliśmy po kraju już dokładnie 28 dni. Przy takiej osobie jak młoda Forbes, odlicza się sekundy do momentu, by się z nią rozstać.

Masakra!

Nadaje jak najęta i w ogóle…  No, ale czego innego można się spodziewać po tej małomiasteczkowej, upierdliwej pannie…?

-Salvatore…?!- z zamyślenia wyrwała mnie moja jakże „wspaniała” towarzyszka.

-Czego?

-Mówię do ciebie. To nie ma sensu. Musimy zrobić przerwę.

-Ale o co chodzi?

-Czy ty naprawdę jesteś taki ułomny czy…?! Chodzi mi o to, że musimy odpocząć, bo w takim stanie- wskazała na mnie ręką- to my jej nie znajdziemy. Odprężymy się chwilę, a jutro znów ruszymy.

To dziwne, ale miała rację. Chyba pierwszy raz w życiu zgadzałem się z panną Forbes.

Pojechaliśmy do jakiegoś klubu w centrum Hartford. Nazywał się bodajże „Dark Sun”.

Blondi od razu zawojowała parkiet, a ja usiadłem przy barze, zamawiając whisky.

Forbes co chwilę podbiegała do lady po drinki i opróżniała szklanki w pół sekundy, po czym ponownie wracała do tańca.

Chwilę później znów się pojawiła.

-Damon!- przekrzykiwała panujący w sali hałas.- Zatańcz ze mną! Chodź! Zabaw się! Siedząc tu i tak nic nie zdziałasz!

Przekonała mnie. Jak na wampiry, to byliśmy nieźle wstawieni, więc co zaszkodzi. Ruszyłem za nią na parkiet i zaczęliśmy wyginąć się w rytm muzyki.

Po chwili, nawet nie wiem z czyjej inicjatywy, zaczęliśmy się całować i znaleźliśmy się przed drzwiami do toalety.

Pewnie doszłoby do czegoś więcej, ale się od niej lekko odsunąłem.

-Caroline… Nie możemy…

-Masz rację… Przepraszam…- Pobiegła w stronę baru i usiadła na stołku.

WOW… Ja, Damon Salvatore, uważany przez publikę za kobieciarza i aroganckiego dupka, odmówiłem pięknej kobiecie. Bo, bądź co bądź, Blondi jest całkiem niezła.

Niepewnym krokiem podszedłem do dziewczyny i usiadłem obok niej.

-Forbes, ja…- zacząłem.

-Damon!- Blondynka poderwała się z miejsca, jakby dostała jakiegoś oświecenia.- Wiem!

-Ale co?- zapytałem zdezorientowany.

-Teraz to do mnie dotarło! Co zrobiłaby zdruzgotana, zagubiona wampirzyca?!

-Wyjechałaby…?

-Boże… To już wiemy…! To może innym torem. Gdzie pojechałeś jako bezuczuciowy wampir chyba w latach 70., jak opowiadałeś?!

-Do Nowego Jor…- urwałem. Blondi kiwała głową z uśmiechem. Zrozumiałem.- Znaleźliśmy Elenę.

Po chwili byliśmy w drodze. Nareszcie…

***

Cztery godziny jazdy i powitały nas ruchliwe ulice NY. Dochodziła szósta rano.

Forbes wpatrywała się z zachwytem w mijane przez nas sklepy i miejsca.

-Byłaś kiedyś w Nowym Jorku?- wypaliłem. Idioto, skąd niby ta dziewczyna z prowincji miała mieć kiedyś okazję powitania NY?!

-Nie psuj mi chwili, Salvatore…- wycedziła, nie odrywając nosa od szyby. Przypominała małe dziecko przed sklepem z zabawkami.

Zaśmiałem się.

Caroline:

Jaki Nowy Jork jest cudowny!

Znajdziemy Elenę i się tu wprowadzę. Na stałe.

Sklepy Channel, Diora, Louboutina, Prady, Versace… Jeszcze ich nie zobaczyłam, ale marzenia się przecież spełniają, prawda?

Nagle samochód się zatrzymał, a drzwi po mojej stronie się otworzyły, wyrywając mnie przy tym z zamyślenia.

-Wychodzisz?- zapytał zirytowany brunet. Podał mi dłoń i wyciągnął z auta.

-Ja nie mogę…- szepnęłam, okręcając się wokół własnej osi. To jeszcze nie było Fifth Avenue, a już zapierało dech w piersiach.

-No dobra, Blondi. Musimy się rozdzielić- oświadczył Salvatore.- Ja szukam na Manhattanie, ty na Brooklynie.

-Co!?- wrzasnęłam. Moje marzenia właśnie runęły jak domek z kart.- Dlaczego ty na Manhattanie!? Ja chcę mieć Manhattan!

-Nie kłoć się ze mną!

-Ale…

-Kto tu jest starszy?

-Ty- mruknęłam bezsilnie. I tak nic nie zdziałam…

-Kto jest silniejszy?

-Ty.

-Kto ma zawsze rację?

-Ty.

-Kto jest najprzystojniejszym facetem na świecie?

-Ty… Co?!- Wykorzystał moje lakoniczne odpowiedzi! Co za kretyn!

-Wiedziałem, ze to wreszcie przyznasz.- Uśmiechnął się łobuzersko. Świnia!

-Już jadę na ten Brooklyn, będziemy kontakcie- uległam i odwróciłam się na pięcie.

-Już tęsknię!- usłyszałam za sobą.

Odwróciłam się wzburzona, ale Damona już nie było.
ode mnie:

Wiem, że wypociny straszne, ale na komentarze ciągle czekam. Motywują mnie... So please:>

4 komentarze:

  1. bosz, ty chcesz żebym na zawał padła? : O jak przeczytałam o tym pocałunku, to zbombardowałam monitor moim morderczym spojrzeniem XDD ciesz się, że nie stałaś blisko mnie, bo już byś była trupem za to :D hahhaa, ale nie martw się, jakoż iż jam wampirr to bym cię uratowała, bo bym nie mogła wytrzymać bez Twojego opowiadania xd haha XD tsaaa :D weny laska ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahah, też nie jestem za Damonem i Care ani w jednym procencie, ale chciałam wkręcic coś w tą sielankę:* Dzięki<3

      Usuń
  2. Fajne opowiadanie i teksty Damona. Nominowałam cię do Libster Award. Więcej informacji na moim blogu http://szkolamagow.blogspot.com/ Zapraszam do komentowania i obserwowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do mnie na następny rozdział http://szkolamagow.blogspot.com/ Mam nadzieję, że skomentujesz. Nominowałam Cię do Libster Award, więcej informacji na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń