Rozdział miałam dodac w wcześniej, ale byłam na weselu i tak jakoś...
A wiec zostałam nominowana do Liebster Award przez Nati. DZięki wielkie. I tak mi sie wierzyc nie chce, ze w ogóle ktoś to czyta... Ale najwidoczniej tak:>
A więc oto pytania, które otrzymałam:
1. Ulubiona piosenkarka/piosenkarz?
Chyba Adele, choc lubię też Nelly'ego i P!nk.
2. Ulubiona piosenka?
Hmmm, trudno powiedziec, więc wymienię kilka tych najbardziej aktualnych u mnie:
-"Funhouse" P!nk
-"We Are Young" FUN
-"Under" Alex Hepburn
-"Paradise" Coldplay
3. Ulubiona książka?
Pamietnki Wampirów, Radley'owie, saga Zmierzch
4.W jakie zagraniczne miejsce chciałabyś/chciałbyś wyjechać?
USA, Wielka Brytania, Kenia
5. Ulubiony przedmiot w szkole?
Język angielski
6. Ulubione zwierze?
Pies, a może tygrys...?
7. Ulubiony sport?
Siatkówka
8. Ulubione angielskie imiona?
Oh, duuuuużo! Ale najbardziej: Abigail, Eden, Damon(oczywiście:*), Jane, James, Matthew...
9. Twoje zainteresowania, poza prowadzeniem bloga?
Szkicowanie, oglądanie filmów, czytanie, oglądanie zdjęc Iana (awwwwwww...<3)
10. Jakich ludzi nie lubisz?
Kłamliwych, zawistnych, chamskich, próżnych
11.Ulubione słodycze?
Żelki, czeeeeekoladaPrzepraszam, ale nie będę nikogo nominowa, ponieważ jutro mam szkolny bal i kupę roboty. Ale, że Was uwielbiam, dodaję szybko dziś, byście nie musieli czekac do wakacji(znając mnie tak by się to skończyło;D)
No, to rozdział.:> Życzę miłej lektury i niezaśnięcia<3
Damon:
Wałęsałem się po Manhattanie.
Postanowiłem iść torem Blondi.
Gdzie znaleźć wampirzycę-desperatkę?
Na 200% w klubie. Tylko w którym?
Trudno, przejrzę wszystkie.
Elena:
Obudziłam się rano w moim łóżku. Dziwne, bo zazwyczaj
zaczynam dzień w jakimś hotelu.
Wyszłam z pokoju całkiem naga, potykając się o nasze
ubrania.
-Scott?- zawołałam i skierowałam się do łazienki. Johnson
stał przy lustrze w samych spodniach i układał swoje włosy.
-Cześć, sexy- wymruczał z uśmiechem , kładąc ręce na moich
biodrach.- Jeszcze ci mało, co?
Kiwnęłam głową, ciągnąc go do sypialni.
***
Tak spędziliśmy cały dzień.
Około 21 zaczęliśmy przygotowywać się do wyjścia- szliśmy do
klubu, rzecz jasna.
Założyłam czarna sukienkę od Chanel, która ledwo zakrywała
mi pośladki i szpilki od Louboutina, a włosy zakręciłam.
Scott miał na sobie jakąś koszulę, dżinsy, no i buty.
Na miejscu spotkaliśmy się z znajomymi Scotta. Tak, Max i
dziewczyny to JEGO przyjaciele. Gdyby nie Johnson, byliby dla mnie przekąską, ale chcę mieć
pozycję na Manhattanie.
Gdy weszliśmy do środka zaczęliśmy oczywiście od porządnej
porcji alkoholu, po czym cała nasza grupa zawojowała parkiet.
***
-Chłopaki, a teraz bierzemy w obroty inną laskę!- W
głośnikach rozniósł się głos DJ-a.
Poczułam dłonie na swoich biodrach.
Po sali rozbiegła się szybka piosenka.
Zaczęłam dziko tańczyć ze swoim chłopakiem, czując, jak jego
ręce wodzą od tyłu po moim ciele.
Gdy muzyka ucichła, odchyliłam
głowę w tył i pocałowałam namiętnie Johnsona, za wspaniały taniec. Nigdy
wcześniej mnie tak nie całował, to było idealne. Otworzyłam oczy- byłam
zaskoczona, przerażona i wszystko w jednym! Jak mogłam go nie poznać!? Nie
tańczyłam i nie całowałam się ze Scottem, lecz z Damonem!!!
-Damon!?- wrzasnęłam, lecz nie
byłam głośniejsza niż hałas panujący w sali.
-Aż tak się za mną stęskniłaś?-
zapytał ze swoim typowym łobuzerskim uśmiechem, któremu zawsze ulegałam. Teraz
zdałam sobie sprawę z podobieństwa Damona i Scotta!!! Dziewczyno, ty to masz wyczucie! Przyjechałaś
do NY, by zacząć życie od nowa, a ty
znajdujesz sobie chłopaka wyglądającego jak prawie-kopia (niestety marna…)… No
właśnie, kogo? Przyjaciela, chłopaka, obiektu westchnień? Po prostu- Damona.
-Musimy pogadać. Czekaj tu-
rzuciłam ostro i poszłam szukać Scotta. Gdy go nie znalazłam, podeszłam do
barmana i zauroczyłam go- gdy Scott będzie mnie szukał, ma mu powiedzieć, że
źle się poczułam. Wróciłam, by poszukać Damona, miałam z nim do obgadania parę
spraw. Znalazłam go przy końcu baru. Złapałam bruneta za ramię i pociągnęłam w
stronę wyjścia.
-Ej, poczekaj!- krzyknął,
dopijając whisky i niemalże rzucił szklanką na bar. Złapaliśmy taksówkę. Jadąc
do mojego apartamentu, Damon zapytał:
-To o czym chciałaś pogadać?-
Objął mnie ramieniem z zalotnym uśmiechem.
-Siedź cicho- Zrzuciłam jego
rękę, akurat, gdy dojechaliśmy pod wieżowiec. Bez słowa wysiadłam z taksówki, a
Damon powlókł się za mną. Jadąc windą, czułam jego spojrzenie na sobie. Nie
mogę również zaprzeczyć, że ja na niego nie zerkałam. Od razu, gdy weszłam do
mieszkania, ściągnęłam szpilki i rzuciłam jej gdzieś w kąt.
Damon zagwizdał.
-Hu, hu. Ale się urządziłaś! No,
to o czym chciałaś pogadać?
Podeszłam do niego i uderzyłam
go w twarz. Zatoczył się, potknął o moje buty i ledwo co zachował równowagę.
-A to za co!?
-Za to, że jesteś dupkiem- powiedziałam
głosem wypranym z emocji.
-Nieźle, nieźle. Wyłączyłaś
emocje. Brawo! Idziesz moim śladem, El!
-Mądrala się znalazł!-
krzyknęłam sarkastycznie, kierując się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki
woreczek z krwią, wlałam jego zawartość do szklanki od whisky i wróciłam do
salonu, siadając na kanapie obok Damona.
-Ej, a ja nie dostanę?- zapytał
z wyrzutem.
-Weź sobie- powiedziałam,
wskazując głową na kuchnię.
-Łaski bez.- Powlókł się do
kuchni, zostawiając mnie samą. Jednak nie nacieszyłam się tą samotnością, gdyż
po 5 sekundach był z powrotem.
Odstawił pustą już szklankę na
szklany stolik. Kątem oka obserwowałam każdy jego ruch. Zbliżał swoją dłoń do
mojej nogi i ogólnie przybliżał się do mnie.
-Łapy precz!- krzyknęłam,
wstając gwałtownie z sofy.- A poza tym, mam chłopaka!
Z
trudem powstrzymał się od śmiechu.
-Ty masz chłopaka?!- Posłałam mu
spojrzenie grozy.- Tylko mi nie mów, że to ten laluś, co się lizał z taką
blondi w męskim!
-To na pewno nie był Scott!
- Wow, to poznałaś jego imię za
nim wskoczyłaś mu do łóżka? A nie, Elena Kocham-Bogatych-Facetów-Na-Jedną-Noc
Gilbert jest już zaliczona przez tego patałacha - śmiał się jak opętany.
Złapałam szklankę i rzuciłam w niego. Znalazł się za sofą i złapał naczynie w
powietrzu.
-Czy ty mi coś sugerujesz!?-
wrzasnęłam wkurzona, wcale nie było mi do śmiechu. Złapałam krzesło, które
stało najbliżej i oderwałam od niego jedną nogę.
-Nie, nic. Tylko idziesz do
łóżka z kolesiami, których nie znasz. Jak tam, był zachwycony z twoich
wampirzych umiejętności?
Nie wytrzymałam i rzuciłam się
na bruneta. Przycisnęłam go do ściany i chciałam mu wbić drewno w brzuch, lecz
złapał moją rękę w powietrzu. Drugą ręką chciałam dać mu w twarz, ale znów
złapał mój nadgarstek. Byłam zła, patrzyłam na jego ręce, trzymające moje.
Zerkałam to na oczy Damona, to na jego usta. Powoli przysuwaliśmy się do
siebie. Damon musnął moje wargi swoimi. Oddałam niepewnie pocałunek. Po chwili
chłopak wpił się w moje usta. Puścił moje dłonie, które wplotłam w jego włosy.
Jego ręce znalazły się teraz na moich biodrach. Przyparł mnie do przeciwległej
ściany, trzymając za uda. Gdy rozpinałam jego koszulę, szepnął:
-To gdzie sypialnia?
Opamiętałam się. Idiotka! Powrót
do rzeczywistości, raz! Odepchnęłam go od siebie.
-Hola, hola! Z łóżkiem to trochę
poczekaj, kochaniutki!
Damon był zdezorientowany.
Telefon zabrzęczał mu w kieszeni.
Damon:
Zadzwonił mój telefon.
Otrząsnąłem się, wyjąłem go z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz- Plastic
Fantastic.
-Czego?
-Damon? Nareszcie! Nie
odbierałeś!
-Wiesz, byłem zajęty…- Zerknąłem
na Elenę, patrzącą na mnie pytającym wzrokiem.
-Znalazłeś ją? Przejrzałam
calutki Brooklyn i…
-Wiesz, Blondi…
-Przyjechałeś z Caroline!?-
wrzasnęła Elena.
-Elena?! Jesteś z Eleną?!
Elena wyrwała mi telefon z ręki
i rzuciła nim o ścianę.
-Ej, mój iPhone!!!
-Ty nie wystarczysz!? Musiałeś
zabrać ze sobą Caroline!?
-To, że się przypałętała, to nie
powód, żeby rzucać moim telefonem o ścianę!
-Czy wy nie rozumiecie po
ludzku!? Przecież napisałam, że nie macie mnie szukać!
-Widocznie nie za bardzo
starałaś się ukryć!
Elena zacisnęła zęby, a ja już
przygotowywałem się na kolejny ból twarzy, poprzez jej cios. Przyznam, że jest
silniejsza niż myślałem.
Jednak mnie nie uderzyła. Z
wampirzą prędkością wybiegła z
mieszkania.
-Elena?! Bez butów daleko nie
zajdziesz!- krzyknąłem i skierowałem się po moją komórkę.
Nagle zgasły wszystkie światła.
Po omacku znalazłem telefon, gdy wróciła Elena.
-Gdzie byłaś?
-A jak myślisz?! Mam już was
dość! Ty mnie wkurzasz wystarczająco, więc bez prądu i zasięgu, Caroline się
nie dodzwoni!
-Elena, błagam cię!-
wykrzyknąłem.- Nie mów, że jesteś zazdrosna…- Posłałem jej łobuzerski uśmiech.
-Przesadziłeś!- Elena wyrwała mi
telefon z ręki i wyrzuciła go przez okno.
-Serio!?- Nie wierzyłem, że
Elena właśnie wzięła mojego iPhone’a i
wyrzuciła go w głąb NY.- No, to może, gdy już pozbyłaś się mojego telefonu, to
włączysz ten cholerny prąd?!
Elena zniknęła i po chwili
wróciła.
-Wciąż ciemno, laluniu...!
-Ja… Nie wiem jak to zrobić…
-Błagałam cię, Elena, jaja sobie
robisz?! Panna Puszczalska nie wie jak naprawić coś, co spieprzyła?!
Elena wykręciła mi rękę i
przycisnęła mnie do ściany. No, ale bez przesady, jestem starszy i więcej
potrafię. Sekundę później przyparłem ją do tej samej ściany, trzymając za
szyję. Dziewczyna próbowała się wyszarpać- jej wysiłek poszedł na marne.
Zacząłem przybliżać się do niej.
Nieco się uspokoiła i patrzyła na mnie
niepewnie. Gdy nasze twarze dzieliły milimetry, szepnąłem:
-Pójdę zobaczyć, co dokładnie
popsułaś, panienko od kurdupla z męskiego.- I wyszedłem na korytarz.
-To nie był Scott!!!- Usłyszałem
za sobą. Zaśmiałem się. „Boże, Elena, jakaś ty się naiwna zrobiła”- pomyślałem.
Elena:
-To nie był Scott!!!- zawołałam
za Damonem. W oczach stanęły mi łzy.
A co jeśli Scott, jest tak samo
puszczalski jak ja??? Przecież prawie poszłam do łóżka z Damonem!
Dobra, ogar! Raz, dwa, trzy…
Emocjom wstęp wzbroniony!!!
Wyszłam na korytarz z obojętnym wyrazem
twarzy.
-No, nie dziwię się, że to
ustrojstwo ci nie zadziałało!- stwierdził Salvatore, wstając.- Kobieto,
wyrwałaś wszystkie kable!- Podniósł w górę przewody elektryczne, które wyjął z
tej skrzyni od prądu.
-Trudno. Idę do mieszkania. Sam
sobie radź z tym diabelstwem.- Obróciłam się na pięcie i wróciłam do swojego
apartamentu, zamykając drzwi.
Siedząc na kanapie, usłyszałam,
jak Damon wchodzi.
-Co? Pan Damon
Jestem-Super-I-W-Ogóle Salvatore nie poradził sobie z kabelkami?- zapytałam,
przedrzeźniając jego głos.
-Elena, litości…
-Nie wierzę, że…
-Weź się zamknij!
Na stoliku paliła się świeczka.
Siedzieliśmy w ciszy przez długi czas. Damon popijał whisky z mojego barku, a
ja wpatrywałam się w bliżej nieokreślony punkt na ścianie.
Ciszę przerwało brzdęk kluczy w
zamku. Oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę.
Zamurowało mnie.